Mimo wielu dobrych momentów przed 15. kolejką Znicz ostatni swój mecz w lidze wygrał 16 września, pokonując wówczas na wyjeździe Polonię Warszawa. Od tamtego czasu klub zaliczył porażki 1:2 ze Stalą Rzeszów i GKS Tychy, wysoko przegrał wyjazdowe starcie z Wisłą Kraków (2:6) i uległ 0:2 Arce w Gdyni. Optymizmu mogło dodawać domowe spotkanie z Miedzią Legnica – po dobrym początku Pruszków prowadził 1:0, ale spadkowicz z PKO Bank Polski Ekstraklasy odrobił straty w drugiej połowie i obie ekipy podzieliły się punktami. W listopadzie w rywalizacji na dole tabeli lepsi okazali się z kolei gracze Chrobrego Głogów, którzy mogli świętować triumf 1:0 wywalczony w końcówce. Na szczęście zespół Znicza potrafił się podnieść i wreszcie zakończył serię meczów bez wygranej.
Skazywani na pożarcie
Przed pierwszym gwizdkiem sędziego zdecydowanym faworytem piątkowego starcia na stadionie w Pruszkowie był Motor Lublin. Pod koniec października beniaminek wygrał 2:0 ze znajdującą się wtedy na czele Fortuna 1. Ligi Odrą Opole. W kolejce poprzedzającej mecz ze Zniczem ekipa z Lublina zremisowała z kolei z Wisłą Płock, choć prowadziła aż do 90 minuty. Podopieczni trenera Mariusza Misiury byli więc skazywani na pożarcie, jednak udało im się zaskoczyć wszystkich i sięgnąć po komplet punktów.
Nie było to najpiękniejsze widowisko. Gospodarze mieli dobrą okazję w 23. minucie, gdy mocny strzał Wiktora Nowaka obronił Kacper Rosa. W drugiej połowie z rzutu wolnego próbował Mateusz Grudziński. Choć pozycja w tabeli na to nie wskazywała (Motor blisko miejsca gwarantującego baraże o awans, Znicz w strefie spadkowej), to miejscowi przeważali. Kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry ponownie z dystansu starał się umieścić w piłkę w siatce Nowak, ale futbolówka minęła słupek bramki gości. Drużyna z Lublina również się uaktywniła w ofensywie, prowadziła grę, ale od 84. minuty musiała radzić sobie w 10, ponieważ swoją drugą żółtą kartkę zobaczył Arkadiusz Najemski. Znicz do samego końca walczył o zwycięstwo i wtedy tzw. wejście smoka zaliczył Krystian Tabara. 22-latek, który niedługo wcześniej pojawił się na murawie, zmieniając Jakuba Wójcickiego, niczym rasowy snajper sfinalizował zabójczy kontratak pruszkowian w praktycznie ostatniej akcji meczu.
Ciężki terminarz
– Ja nigdy nie stracę wiary w tę drużynę. Zawsze będę stał za nią murem i obojętnie, co się będzie działo, będzie ona dla mnie priorytetem – powiedział podczas pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec Znicza Mariusz Misiura.
Wiele ciepłych słów w stronę przeciwnika skierował również trener lublinian.
– Generalnie uważam, że był to mecz na remis. Jeżeli jedna drużyna miałaby go wygrać, to był to Znicz Pruszków. Serdecznie gratuluję trenerowi i drużynie z Pruszkowa – przyznał prowadzący Motor Lublin Goncalo Feio.
Dzięki wygranej Pruszków wyszedł ze strefy spadkowej i z identycznym dorobkiem punktowym (14 punktów) co będąca niżej Resovia Rzeszów zajmuje 15. miejsce w ligowej tabeli. Stawkę zamykają Podbeskidzie Bielsko-Biała (13 oczek) i Zagłębie Sosnowiec (11). Po przerwie na reprezentację drużynę czekają bardzo trudne starcia.
W niedzielę 26 listopada w Płocku piłkarze w żółto-czerwonych trykotach zmierzą się z miejscową Wisłą. Ostatnie spotkanie rundy jesiennej zaplanowano zaś na 3 grudnia – wtedy Znicz podejmie u siebie Odrę Opole. Liczymy na to, że zawodnikom znów uda się sprawić niespodziankę i udanie pożegnają się z kibicami w 2023 roku.
Napisz komentarz
Komentarze