Dla zawodnika cenne jest wsparcie trenera. Tego udzielał z całego serca Julii Koluch i Marcie Kobeckiej Łukasz Borkowski. Dziś o zawodniczkach związanych z UKS Kapry-Armexim Pruszków głośno jest nie tylko na krajowej arenie.
Czuje Pan dumę, gdy obserwuje poczynania pływaczki Julii Koluch i pięcioboistki Marty Kobeckiej?
Czuję wielką dumę; są to zawodniczki, które wychowałem. Pokazaliśmy wspólnie, że można osiągnąć wynik mistrzowski pracując od „przedszkola do seniora”
Można powiedzieć, że jest pan niejako ojcem ich sukcesu?
Starałem się przekazać i wdrożyć w trening swoją wiedzę trenerską najlepiej jak umiałem. Czy ojciec sukcesu? Raczej dream team, którego życzę każdemu trenerowi.
Jak rozpoczęła się pańska współpraca z Julią i Martą?
Zarówno Marta (rocznik 1995), jak i Julka (rocznik 2000) trafiły do mnie w szkole podstawowej. Marta chyba nawet w 3 klasie, a Julia w 5, jak przeprowadziła się tu z rodzicami z Warszawy. Tak naprawdę dziewczyny wtedy przyszły do sekcji pływackiej spędzać aktywnie czas. A z tej aktywności wyszły medale mistrzostw Polski i Europy.
Julia Koluch dała się poznać na arenie krajowej. Medale mistrzostw Polski wśród seniorów, tytan pracy i pozytywnej energii. Igrzyska w Tokio to realny scenariusz?
Julia to zawodnik-perfekcjonista. Ona po skończonym wyścigu wychodziła i mówiła: „Trenerze, to zrobiłam dobrze, a to źle”. Każdy wyścig ma zawsze przeanalizowany. Julia już dziś jest największym zwycięzcą, bo dostała stypendium w Stanach Zjednoczonych i wyjeżdża tam na studia. Oczywiście dalej będzie trenować. Czy Igrzyska w Tokio realne? Życzę jej tego z całego serca i sadzę, że to realny scenariusz, ale świat jest nieprzewidywalny, szczególnie ten pływacki.
Marta Kobecka coraz śmielej poczyna sobie w Pucharach Świata. Triumf w sztafecie mieszanej w Sofii sprawił, że zrobiło się o niej głośno w kraju.
Ja bym powiedział, że Marta przeżywa „drugą młodość”. Kiedy pewne osoby związane ze sportem postawiły na niej już krzyżyk, Marta zaciskała zęby i dalej mocno trenowała. Marta jest wielokrotną medalistką mistrzostw Polski Juniorów, Seniorów. Medalistką Mistrzostw Europy. Złotą medalistką Pucharu Świata.
UKS Kapry-Armexim Pruszków to dobre miejsce do kształtowania młodych talentów, szlifowania diamentów?
Wyniki z ostatnich 15 lat pokazały, że nie marnujemy potencjału w powiecie pruszkowskim.
Jako trener pracował pan z wieloma zawodnikami. Co jest najważniejsze w pracy szkoleniowej?
Wiedza na pewno, ale chyba też pasja, poświęcenie i dążenie do zamierzonego celu.
Pana praca i zaangażowanie zawodników niejednokrotnie niosły ze sobą medale dla Pruszkowa. To duma odnosić sukcesy i promować miasto.
Duma zarówno dla mnie, bo tutaj się urodziłem wychowałem, ale także dla zawodników. Duma z tego, że mały klub, trenujący na miejskiej pływalni, z ograniczonym dostępem do obiektów sportowych potrafi wychować medalistów mistrzostw Polski oraz Europy.
Teraz odnajduje się Pan w innej roli – jako dyrektor szkoły. Nie tęskni Pan za pracą trenerską?
Dziś mam misję budowania szkoły sportowej na etapie liceum. Dążę do tego, aby zapewnić młodym zawodnikom z powiatu pruszkowskiego jak najlepsze warunki zarówno do uprawiania sportu i nauki. Dziś młodzież z powiatu pruszkowskiego nie musi już szukać szkół sportowych w Polsce poza domem.
Jasne, że tęsknię za pracą trenerską. Niewątpliwie wrócę na nieckę basenu trenować zawodników. Kiedy to nastąpi, teraz nie jestem w stanie tego powiedzieć. Ale wielkim marzeniem byłoby poprowadzić zawodników na pływalni przy ZSOiS na Gomulińskiego, jeżeli powstanie.
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze