Po sensacyjnym zwycięstwie z liderem Betclic 1. Ligi – Termalicą Nieciecza apetyty Żółto-Czerwonych mocno wzrosły. Tym razem do Pruszkowa zawitała druga drużyna tabeli. Wicelider był zdecydowanym faworytem tego spotkania, ale rzeczywistość pokazała, że przy Bohaterów Warszawy tego wieczoru nie będzie tak łatwo.
Źródło: wisla-plock.pl
Powrót do domu
Powroty na boiska byłych drużyn w świecie piłki nożnej nie zawsze są przyjmowane z serdecznością. Zupełnie inaczej jest z Krystianem Pomorskim, byłym kapitanem Znicza, który poszedł za obecnym trenerem Wisły Płock i obecnie reprezentuje barwy Nafciarzy. Jego obecność spotkała się z bardzo miłym przywitaniem ze strony kibiców i całej społeczności Znicza.
Źródło: wisla-plock.pl
Niespodziewany początek spotkania
Ostrzej zaczęli Nafciarze, którzy próbowali niekonwencjonalnych zagrań i dośrodkowań, ale szczęście trzymało się bliżej Pruszkowian. To właśnie gracz Znicza, Daniel Stanclik, w 25. minucie napoczął rywali i silnym strzałem z prawej strony boiska umieścił piłkę płaskim uderzeniem w bramce. Stadion opanowała euforia, która trzymała się aż do końca pierwszej części spotkania, bowiem Znicz miał jednobramkową zaliczkę.
Źródło: wisla-plock.pl
Walka do końca
Gorąco do walki zagrzewał gospodarzy trener Grzegorz Szoka, ale wejście lwa w drugą połowę miał zawodnik gości. Oskar Tomczyk, tuż po wejściu na boisko w 54. minucie, spotkał się z piłką w polu karnym i bez namysłu huknął z woleja, tym samym wyrównując. Gdyby bramek było mało, to już 10 minut później Żółto-Czerwoni cieszyli się ponownie z prowadzenia. Tymon Proczek, jak rasowy pomocnik, pofrunął prawym skrzydłem i zagrał piłkarską zawiesinę, której odbiorcą stał się nie kto inny, jak Radek Majewski. Były piłkarz m.in. Nottingham Forest sięgnął piłki głową i z zimną krwią trafił do bramki. Radość nie trwała długo, gdyż Znicz prowadzenie wypuścił na dziesięć minut przed końcem spotkania. Wisła wykorzystała zamieszanie w polu karnym, a Jorge Jimenez stał się strzelcem bramki. Iskierka nadziei była w szeregach Znicza aż do końca meczu, ale fatalnie spudłował przed bramką Gostomskiego strzelec pierwszego gola dla gospodarzy.
Źródło: wisla-plock.pl
W Pruszkowie jest legendą
Spotkanie Znicza z Wisłą miało istotnie ogromny podtekst, jakim jest osoba Mariusza Misiury. Obecny trener zespołu gości bardzo cieszył się z powrotu do Pruszkowa i dziękował za atmosferę, którą stworzyli kibice:
- Bardzo miło było mi znowu przyjechać do Pruszkowa. Na pewno towarzyszą mi emocje wewnątrz, kiedy na boisku przebywali w jednej i drugiej drużynie zawodnicy, którzy w pewien sposób są mi bardzo bliscy. Bardzo dziękuję kibicom i Wisły Płock, i Znicza Pruszków za stworzenie, uważam, fajnej atmosfery na trybunach. Szanujemy ten punkt, teraz przed nami Wisła Kraków, musimy się akurat przygotować do tego spotkania. Drużynie Znicza, Grześkowi, gratuluję bardzo dobrego sezonu i życzę w kolejnych meczach punktów – mówił trener gości.
Źródło: wisla-plock.pl
Wielka piłka w Pruszkowie
Pozytywnie o atmosferze meczu wypowiadał się także trener gospodarzy:
- Na początku chciałbym bardzo podziękować kibicom, którzy dzisiaj licznie zgromadzili się na stadionie i nas dopingowali. To jest dla nas bardzo ważne. Cieszy to, że w Pruszkowie piłka znowu cieszy się zainteresowaniem ludzi. Mam nadzieję, że naszą postawą spowodujemy to, że będzie przychodziło jeszcze więcej osób i będą mieli radość z naszej gry – mówił Grzegorz Szoka.
Mało kto się tego spodziewał
- W drugiej kolejności chciałbym podziękować naszemu zespołowi, każdemu zawodnikowi, członkom sztabu. Naprawdę dzisiaj było widać, że jesteśmy jednością, że w żadnym momencie tego spotkania nie myśleliśmy o tym, żeby dowieźć remis, żeby grać do tyłu. Tak naprawdę zespół pokazał odwagę, zaprezentował chęć gry do przodu, nawet w momencie, kiedy wygraliśmy 2:1, chcieliśmy strzelić następną bramkę. Po stracie gola do końca dążyliśmy do zwycięstwa. I to jest dla mnie bardzo ważne, bo przed tym sezonem mało kto spodziewał się, że nasz zespół będzie grał w taki sposób. Sami na początku chcieliśmy budować tę drużynę na defensywie, żeby dobrze bronić, być dobrze zorganizowanym, ale widać, że z meczu na mecz ta piłka ofensywna też się rozwija i zawodnicy coraz śmielej pokazują swoją indywidualne umiejętności, grają do przodu. Mam nadzieję, że te akcje bramkowe z tego meczu, czy z wcześniejszych meczów, mogą się podobać i że będziemy to po prostu kontynuować – komentował szkoleniowiec na pomeczowej konferencji prasowej.
Źródło: wisla-plock.pl
Napisz komentarz
Komentarze