Jeden z najbliższych wyjazdów w tym sezonie zaliczył ŁKS Łódź. Rycerze Wiosny byli przed tym spotkaniem pewni siebie, ale z pokorą wyliczali atuty rywali. Trener Łódzkiego Klubu Sportowego, Jakub Dziółka, na przedmeczowej konferencji prasowej mówił o przede wszystkim o krótkiej przerwie reprezentacyjnej, którą rywale spożytkowali na analizę Znicza.
- Znicz Pruszków prezentuje solidną grę. Dobrze wygląda w obronie biskiej. Nieźle bronią ilościowo i strukturalnie. Rywalizując z nim musimy być zdeterminowani i bardzo cierpliwi, żeby rozbić blok obronny. Przerwę reprezentacyjną wykorzystaliśmy przede wszystkim na poprawę elementów, w których widzieliśmy największe braki - mówił klubowej telewizji trener ŁKS-u.
Pojedynek sił
Dopiero piąty w historii pojedynek tych drużyn rozpoczął się z korzyścią dla gości. 8. minuta przyniosła rzut karny dla ŁKS-u, po zagraniu ręką przez Yukhymovicha, który pewnie wykorzystał Michał Mokrzycki. Pomocnik lekkim strzałem w prawy róg zmylił Piotra Misztala i zanotował pierwsze trafienie w tym spotkaniu. Stracona bramka nie zdemotywowała Pruszkowian, którzy także dawali o sobie znać. Bliski zdobycia gola był Filip Kendzia, ale z 6. metra główkował nad poprzeczką. Szansę na wyrównanie miał również Radosław Majewski, ale za każdym razem górą był golkiper gości.
ŁKS na prowadzeniu
W drugiej połowie układ sił znacząco się nie zmienił. 62. minuta spotkania przyniosła wyrównanie gdy składną akcję przeprowadzili Żółto-Czerwoni. Dawid Olejarka zagrał w pole karne do Daniela Stanclika, a napastnik skutecznie pokonał Aleksandra Bobka. Radość nie trwała jednak zbyt długo, już 5 minut później na prowadzeniu znaleźli się Łodzianie. Andreu Arasa dograł w samo centrum pola karnego, a piłkę w bramce umieścił głową Stefan Feiertag.
Gorąca końcówka
Pod bramką Aleksandra Bobka robiło się coraz ciaśniej. Żółto-Czerwoni zmusili Łodzian do cofnięcia się głęboko do obrony, co skutecznie wykorzystał Dawid Olejarka w samej końcówce. W 93. minucie zawodnik wypożyczony z Wisły Kraków otrzymał podanie od Dominika Sokoła i w obliczu wielkiego zamieszania wpakował futbolówkę do bramki. Zapanowała ogromna radość.
Czegoś zabrakło
Na pomeczowej konferencji prasowej trener gości zwracał uwagę na gorszą dyspozycję Łodzian w tym spotkaniu:
- Zremisowaliśmy mecz, który nie był idealny w naszym wykonaniu, ale właśnie sztuką jest wygrywać takie mecze i dowieźć korzystny wynik do ostatniego gwizdka. Zawiodły w naszej grze rzeczy, które mamy jasno określone. Zabrakło nam konsekwencji. Duży niedosyt z naszej strony. Mieliśmy dużo faz przejściowych ze strony Znicza po naszych błędach, przez co rywal stwarzał sobie sytuacje. Dotąd nie mieliśmy takich problemów, bo dobrze graliśmy w asekuracji, dobrze reagowaliśmy po stracie, a dziś nie wyglądaliśmy pod tym względem dobrze - mówił Jakub Dziółka.
Trener gospodarzy, Grzegorz Szoka, był bardzo zadowolony z sobotniego spotkania. Przede wszystkim mówił o zaangażowaniu swoich podopiecznych:
- Chciałbym podziękować drużynie za zaangażowanie. Ci chłopcy w każdym meczu pokazują, że grają na 100% od pierwszej do ostatniej minuty, a dziś dołożyli naprawdę fajne granie w piłkę. Przez półtora tygodnia trenowaliśmy wyjście spod pressingu, granie pod presją. Wiedzieliśmy, że ŁKS będzie chciał nas bardzo mocno pressować. Boisko nie było idealne, ale nie byliśmy zrezygnowani. W wielu przypadkach graliśmy bardzo dobrze w piłkę. potrafiliśmy stworzyć bardzo dużo dogodnych sytuacji. Zabrakło trochę spokoju pod bramką przeciwnika. Trzeba być zadowolonym z tego, że pomimo przegrywania 0:1, odwróciliśmy losy spotkania i strzeliliśmy dwie bramki. Ten punkt będzie ważny dla nas pod kątem mentalnym.
Napisz komentarz
Komentarze