Trwa już trzeci rok, odkąd prawie setka dzieci uczęszcza do zastępczej placówki. Niestety, nie jest ona przystosowana do takiej liczby uczniów. Dyrekcja często musi odmawiać przyjęcia kolejnych podopiecznych i szuka dla nich innych szkół. Placówka po prostu nie ma wolnych miejsc.
Problemy szkoły
- Przede wszystkim doskwiera nam ciasnota. Staramy się organizować różne udogodnienia, ale budynku nie powiększymy – powiedziała mi dyrektor szkoły, Dominika Brzezińska.
W placówce jest siedem sal lekcyjnych na 8 klas. Kiedy któraś z grup ma lekcję WF-u, kończy wcześniej zajęcia, albo przychodzi do szkoły później, zwalnia jedno z pomieszczeń dla innej grupy.
- Jedna z klas starszych, która ma najmniej lekcji, w pewnym sensie jest troszkę poszkodowana, bo chodzi między salami. W dużych szkołach to jest normalne, ale tutaj takie rozwiązanie jest trudne, bo sale są ciasne i przechodnie. Dzieci wyjdą ze swoimi rzeczami, następne wejdą i już właściwie przerwa mija – zaznaczyła pani dyrektor.
Szkoła ma również problem z łazienkami. W tej chwili są 3 w placówce: męska, damska i dla osób niepełnosprawnych oraz personelu. W sumie jest zaledwie 4 sedesy. Uczniów w szkole jest 96. Wiele dzieci stoi w kolejce, aby skorzystać z ubikacji podczas przerwy. Nie każdemu udaje się to w tym czasie.
Korytarz szkoły w tej chwili pełni funkcję szatni, sali do WF-u, biblioteki i pokoju nauczycielskiego. Jak to możliwe?
- Większość książek trzymamy w siedzibie straży pożarnej. Tutaj mamy tylko niewielką część, którą co jakiś czas zmieniamy – wytłumaczyła mi Dominika Brzezińska. – Najbardziej jednak brakuje nam hali sportowej – dodaje.
Na niewielkim korytarzu możliwości prowadzenia WF-u są mocno utrudnione. Można tu przeprowadzić zajęcia z gimnastyki, jednak trudno zorganizować na przykład gry zespołowe. Dlatego nauczyciele starają się korzystać z innych rozwiązań.
- Kupiliśmy kijki do nordic walking i chodzimy z dziećmi na spacery, kiedy pogoda na to pozwala. Organizujemy także wyjazdy na basen, tak żeby dzieci miały zajęcia pływania. Ale to są drogie sprawy. Co prawda pan dyrektor z term w Mszczonowie zaproponował nam taką samą stawkę, jaką mają dzieci z jego gminy, za co jestem mu bardzo wdzięczna, ale musimy tam jeszcze dojechać i wynająć instruktorów. To poważne koszty. Chcielibyśmy, żeby dzieci jeździły tam raz na tydzień, niestety na razie udaje się to organizować raz na miesiąc – powiedziała pani dyrektor.
Na lekcje WF dzieci przebierają się w łazienkach.
Dodatkowe zajęcia
W małym budynku trudno jest zorganizować dodatkowe zajęcia, jakże ważne dla części uczniów. Pedagog nie ma swojego gabinetu, dlatego rozmawia z podopiecznymi w pustych salach lub na korytarzu, o ile nie odbywają się na nim akurat zajęcia WF. Jeszcze większy problem jest z organizacją zajęć SI. One również odbywają się na korytarzu. Często o 7.00 rano, zanim zaczynają się lekcje.
Zmęczenie i frustracja
Nauczyciele, rodzice i same dzieci są już zmęczeni panującymi w szkole warunkami.
- Widziałam, że pierwszy rok to był taki zapał nauczycieli, wiara, że damy radę, wytrzymamy ten rok. Drugi już był ciężki, ale podczas tego trzeciego widzę, że wszystkie pomysły, jakie miała kadra, tę różnorodność pracy, jaką prezentowaliśmy, troszkę zaczyna siadać. Staram się robić wszystko, co mogę, żeby jakoś trzymać poziom i żeby nauczyciele nie pouciekali do innych placówek, albo żeby się nie rozchorowali, bo przy tych warunkach można naprawdę nabawić się frustracji. A muszę zaznaczyć, że zespół mam wspaniały. Nie mogłabym sobie wymarzyć lepszej kadry w szkole. Ale jest ciężko. Jak to się mówi: cały czas rzeźbimy – podzieliła się z nami swoimi obawami Dominika Brzezińska.
Nadzieja na przyszłość
Budowa szkoły zaczęła się w 2022 roku, jednak na skutek nieporozumienia między wykonawcą a gminą, prace nie zostały skończone. Samorząd od dłuższego czasu poszukuje firmy, która zakończy budowę.
- My co pół roku słyszymy, że już niedługo przeniesiemy się do nowego budynku. Nasze zaufanie do gminy przez to mocno zostało nadszarpnięte. Ale teraz jest nowa pani wójt. Stara się odzyskać naszą wiarę w samorząd. Na razie, to co mówi, się sprawdza. Zgodnie z tym, co teraz nam przekazano, we wrześniu dzieci mają szanse zacząć uczęszczać do nowej placówki. Mamy nadzieję, że tak będzie – pani dyrektor trzyma kciuki.
Gmina niedawno ogłosiła przetarg na ostatni etap prac nad placówką. Zorganizowano również wizję lokalną dla firm, które są zainteresowane podpisaniem umowy. Wzięło w nim udział 5 przedsiębiorstw. Napawa to nadzieją, że uda się odnaleźć nowego wykonawcę budowy szkoły w Skułach i problemy dzieci oraz nauczycieli się zakończą. Nowy budynek placówki ma być miejscem nowoczesnym i przestronnym. Marzenie dla obecnych uczniów i ich kadry.
Napisz komentarz
Komentarze