Teatr w liceum stworzyła Małgorzata Ciuchcińska, polonistka. Grupa ma około 30 aktywnych członków z różnych klas. Młodzież spotyka się co piątek po południu na zajęciach aktorskich. Odwiedziłem ich podczas jednych z tych zajęć.
Od piątku do piątku
Uczniowie należący do teatru przyznają, że w tygodniu mają niewiele wolnego. Lekcje i nauka zajmują im dużo czasu. Dlatego zawsze z utęsknieniem czekają na piątek.
- Jesteśmy w dobrej szkole, co łączy się ze sporym wysiłkiem i nerwami. Nauki jest bardzo dużo. Dlatego cieszymy się, że mamy okazję zrobić coś kreatywnego, użyć swojej wyobraźni, pośmiać się podczas improwizacji scenicznych – powiedziała mi Maja, członkini teatru.
- To jedne z niewielu zajęć w szkole niezwiązane bezpośrednio z nauką – dodała Otylia.
Raz w tygodniu uczniowie mają okazję odreagować obciążenie z całego tygodnia.
Jak wyglądają zajęcia?
Małgorzata Ciuchcińska dba, aby podczas spotkań ćwiczenia dla młodzieży były atrakcyjne i za każdym razem zaskakujące. Podczas mojej wizyty, przygotowała duże, stare pudło.
- To jest wielki kocioł – powiedziała zebranym. Zadaniem uczniów było wrzucenie do „pojemnika” czegoś wartościowego. Oczywiście za pomocą samych gestów i gry aktorskiej. Młodzież mogła przy tym jedynie wypowiadać dźwięczne, lecz bezsensowne sylaby, które wypisała wcześniej nauczycielka. Były to krótkie wyrazy służące do nauki wyraźnego mówienia. Uczniowie podzielili się na grupki i przygotowali do zadania. Każda z nich zrealizowała ćwiczenie na swój sposób. Jedna, niby „banda dzikusów”, odegrała taniec wokół pudła. Inna wyśpiewała zwroty jak podczas religijnego uniesienia. Dzięki wyobraźni pudło w rękach młodych aktorów zamieniało się w wannę, wrzący kocioł, skarb i inne rzeczy. Każde wystąpienie było kreatywne, ciekawe i zabawne. Miło było popatrzeć, z jaką pasją i zaangażowaniem młodzi ludzie podeszli do wyzwania.
Ale to nie wszystko. Podczas zajęć młodzież przedstawiła improwizowane scenki. Niektóre z życia codziennego: ojciec mający pretensję do swojej córki, że ma złe oceny. Inne bardziej abstrakcyjne, jak grupowa dyskusja na temat tego, co jest lepsze: terakota czy linoleum. Uczniowie świetnie się bawili podczas zadań.
Na zajęciach Małgorzata Ciuchcińska przeprowadza również ćwiczenia postawy i dykcji. Grupa ćwiczy elementy zajęć z baletu pod czujnym okiem młodej choreografki Julii. Dzięki tym zadaniom uczniowie stają się bardziej świadomi swoich ciał i ruchów.
Po co to wszystko?
Metody, które wykorzystuje nauczycielka pochodzą z arterapii, a dokładnie z teatroterapii.
- To głównie ćwiczenia improwizacyjne, pochodzące z dramy. Dzięki nim staramy się stabilizować swoje emocje, uczyć się nimi zarządzać – wyjaśniła mi Małgorzata Ciuchcińska. – W teatrze, wbrew pozorom, nie udajemy uczuć. Wszystko, co pokazujemy podczas improwizacji, czy na scenie, musimy sami poczuć. W ten sposób młodzież kontroluje swoje emocje.
- Dzięki tym ćwiczeniom uczymy się również zrozumieć, po postawie, czy gestach, jakie emocje odczuwają inni ludzie i zrozumieć sytuację, w której się znajdują – dodała Julia.
Przygotowując się do przedstawienia „Kordian”, część uczniów wcieliła się w role spiskowców, którzy planowali zamach stanu. Jak się okazuje, nie był to jednak anonimowy tłum.
- Każdy z aktorów musiał nazwać swojego spiskowca i wymyślić historię, która go doprowadziła do decyzji o wzięciu udziału w spisku – dodała nauczycielka. Chociaż w samym spektaklu nie poznaliśmy tych historii, pozwoliły uczniom wczuć się w swoje postacie, zrozumieć motywacje. Dzięki takim zabiegom młodzież poznaje swoje emocje. Uczy się w ten sposób, jak sobie z nimi radzić w codziennym życiu.
Jednak to nie wszystko, czego uczy teatr.
- Dzięki zajęciom czuję większą pewność siebie. W przedstawieniu miałam scenę, w której tańczyłam tango. Wiele osób mi mówiło, że moja postać musi być kobietą bardzo śmiałą. Przez to byłam zmuszona popracować nad tą cechą u siebie. Później występ również wymagał sporej odwagi – powiedziała mi Maja.
Metoda na samotność
- To jest grupa ludzi, w której potrafimy się dogadać. W życiu bywa różnie, a tutaj łączy nas wspólny element: teatr. Dzięki temu nawet przy tak dużej ekipie tworzymy zgrany zespół, który wspólnie potrafi zrobić fajne rzeczy – wytłumaczył mi Piotrek.
- Niestety, wszyscy wiemy, jak wielkim problemem w dzisiejszych czasach wśród młodzieży jest samotność. Wiele osób nie potrafi budować prawdziwych, trwałych relacji. Nasze spotkania to jedna z metod, na przeciwdziałanie temu. Tutaj tworzą się przyjaźnie, i to takie, które pozostają na lata – dodała nauczycielka.
Małgorzata Ciuchcińska nie ukrywa dumy ze swoich podopiecznych. Chciałaby rozwinąć swoją działalność. Uważa że, przy współpracy z władzami starostwa lub miasta, podobne zajęcia mogłyby być organizowane w innych miejscach na obszarze powiatu. Nauczycielka ma duże doświadczenie przy takich zadaniach. AbraKabra to drugi teatr, który otworzyła. Ponadto przez lata współpracowała z aktorami i twórcami z teatrów warszawskich. Za swoje zaangażowanie w pracy z młodzieżą otrzymała Warszawską Nagrodę Edukacji Kulturalnej. Jest również reżyserem. Z chęcią przeszkoliłaby innych pedagogów, aby podobne inicjatywy mogły powstawać również w innych miejscach.
- Wydaje mi się, że na takich zajęciach młodzi ludzie mogliby wiele zyskać – podsumowała nauczycielka.
Większość rodziców wie, jak ważne jest, aby dzieci miały w swoim życiu jakąś pasję, zainteresowania wychodzące poza obowiązek szkolny. W obecnych czasach, kiedy tak łatwo jest zagubić się w wirtualnym świecie, nie da się również przecenić wartości prawdziwych przyjaźni i sposobów na radzenie sobie ze stresem. Dlatego praca Małgorzaty Ciuchcińskiej jest taka ważna. Miejmy nadzieję, że w przyszłości młodzi ludzie z całego powiatu będą mogli uczestniczyć w podobnych zajęciach.
Napisz komentarz
Komentarze