W zeszłym sezonie błyszczał na parkietach II ligi koszykówki mężczyzn. Dobra postawa zaowocowała transferem do Legii Warszawa. Przemysław Kuźkow opowiada nam o swojej pasji i przyszłości.
W ubiegłym sezonie szalał Pan na parkietach II ligi. Było dużo zainteresowanych Pana pozyskaniem?
Doszły mnie słuchy o potencjalnych zainteresowanych i myślę, że to moje „szaleństwo” bardzo się do tego przyczyniło. Grając u trenera Jacka Gembala miałem dużo swobody, dzięki której nie bałem się podejmować decyzji. Mam nadzieję, że ta cecha zaprocentuje na wyższym poziomie rozgrywkowym.
Z pewnością ważnym miejscem dla Pana jest Pruszków. MKS jest maszynką do produkowania koszykarskich talentów?
Pruszków jest dla mnie ważnym miejscem. Tutaj się urodziłem, a w następnej kolejności urodziła się moja pasja do koszykówki. Wnioskując po własnym roczniku myślę, że MKS wykonał kawał dobrej roboty i śmiało jestem w stanie stwierdzić, że przez kolejne lata ta produkcja się nie zatrzyma. Młodzi chłopcy, którzy w tym momencie trenują i dają z siebie wszystko, wkraczają właśnie w koszykarski świat, w który pomoże im wejść solidny sztab trenerski.
Legia to spełnienie marzeń?
Na ten moment, nie mogę sobie wymarzyć lepszego miejsca do rozwijania się – nie tylko fizycznie, ale i mentalnie. Trener Spasev traktuje koszykówkę w sposób, który robi na mnie duże wrażenie. Jest ona „doktoratem”, w którym trzeba dopracować każdy szczegół.
Jakie cele stawia Pan sobie w nadchodzącym sezonie?
Mam kilka celów, które postawiłem na pierwszym planie, będzie to wzmocnienie się fizycznie, praca na siłowni oraz obserwacja starszych kolegów, wyciągnięcie wszystkiego co może pomóc mi w dalszej karierze. Jeśli chodzi o grę i szanse otrzymywane od trenera, będę wykorzystywał je najlepiej, jak potrafię.
Ponad 50 punktów w jednym meczu to jest wyczyn. Kilka razy znalazł się Pan na ustach koszykarskiej Polski. Teraz oczekiwania względem Pana są zdecydowanie większe.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jestem gotowy na nowe wyzwania i nie myślę o tym, co już się wydarzyło.
Czuje Pan się już dojrzałym koszykarzem?
Moje doświadczenie jest nadal zbyt małe, bym mógł określić siebie jako gracza dojrzałego. Mam nadzieję, że będzie to kwestia czasu, kiedy dojrzeję do gry na wysokim poziomie.
Gdzie widzi się Pan za dziesięć lat? NBA?
Nie lubię rozmawiać o tak odległej przyszłości, ale mam nadzieję, że zdrowie pozwoli mi robić to, co kocham.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze