Dobiega końca rok inny niż wszystkie. Jak go podsumować? Jak zamknąć go w jakichkolwiek ramach? Dobre podsumowanie powinno wszak zawierać to, co złe i to, co dobre. Tymczasem tego dobrego prawie nie widać.
Kiedy rok temu składaliśmy sobie życzenia zdrowia, szczęścia i pomyślności, nikomu nawet nie postała w głowie myśl, jak to zdrowie okaże się ważne. Jakakolwiek pomyślność w tym dziwnym roku 2020 zdaje się leżeć poza naszymi wyobrażeniami. O szczęściu zaś mogą mówić ci, którzy do wigilijnej kolacji usiądą w kompletnym gronie najbliższych.
Ale dobre strony są i spróbujmy się nad nimi pochylić. Ten rok pokazał, że drzemią w nas ogromne pokłady ludzkiej życzliwości. Widać to było już w marcu, kiedy cały kraj zmobilizował się na pomoc medykom. Armia ludzi zasiadła do maszyn do szycia, by zapewnić szpitalom, hospicjom czy domom pomocy społecznej tak niezbędne wówczas maseczki. Kto nie umiał szyć, ten dostarczał materiały. Ochotnicy ruszyli też z pomocą tym najbardziej narażonym – robimy zakupy dla starszych, chorych sąsiadów, opiekujemy się zwierzętami tych, którzy trafiają na kwarantannę. Pokazaliśmy, że w dramatycznej sytuacji umiemy być solidarni. Że nawet jeśli na co dzień dzielą nas poglądy i przekonania, to wszystko idzie w zapomnienie, kiedy bliźni potrzebuje pomocy.
Powszechny lockdown, obok ogólnych trudności, przyniósł też niespodziewane korzyści. Zaczęliśmy spędzać więcej czasu z najbliższymi. Dotychczasowa codzienność, porozrywana godzinami szkolnymi czy biurowymi, ustąpiła miejsca czasowi spędzanemu w jednej przestrzeni. To oczywiście nastręczało nieco problemów i wymagało oswojenia się z nowymi realiami, jednak dało nam też więcej szans na rozmowy – te ważne i nieważne. Zyskaliśmy okazję, by bliżej przyjrzeć się swoim domownikom. Odkryć nieznane dotąd szczegóły ich życia, charakteru czy przyzwyczajeń. Wielu osobom konieczność spędzania wspólnie czasu w czterech ścianach pomogła odbudować intymność w związku czy poprawić relację z dziećmi.
Niestety, złe strony nie dają o sobie zapomnieć. Boże Narodzenie będzie w tym roku cichsze, a prezenty pod choinką skromniejsze. W tysiącach polskich domów nadchodzące święta będą naznaczone żałobą i tęsknotą za tymi, których zabrał wirus lub którzy musieli zostać daleko. Symboliczne puste miejsce przy wigilijnym stole nabierze innego wymiaru.
Jakie życzenia składać sobie w ten trudny czas? Czego życzyć sobie i innym na przyszłość, która jest dziś bardziej mglista i mniej obiecana niż zwykle? Może więc w tym roku zamiast życzeń, przełamując się opłatkiem spróbujmy podziękować. Za to, że wciąż jesteśmy i trwamy – wbrew rzucanym nam przez los przeciwnościom. Za dobro, które nas otacza, choć czasem jest niewidoczne. Za lekcje i doświadczenia, które wzmacniają nas w tym czasie próby. Za nadzieję, która nadal, mimo wszystko, tli się w naszych sercach. Tę nadzieję, którą tak pięknie opisał Zbigniew Preisner w "Kolędzie dla nieobecnych". I właśnie słowa tej kolędy chciałabym dedykować nam wszystkim.
A nadzieja znów wstąpi w nas
Nieobecnych pojawią się cienie
Uwierzymy kolejny raz
W jeszcze jedno Boże Narodzenie
I choć przygasł świąteczny gwar
Bo zabrakło znów czyjegoś głosu
Przyjdź tu do nas i z nami trwaj
Wbrew tak zwanej ironii losu.
Trwajmy więc. W nadziei, że bilans dobrych i złych stron wkrótce się odwróci.
Napisz komentarz
Komentarze