Dominik wraz z rodziną otrzymał od miasta mieszkanie przy ulicy Ołówkowej. Lokal nie był w najlepszym stanie, jednak głowa rodziny wyremontowała go we własnym zakresie tak, aby odpowiadał na potrzeby rodziny. Jego praca w dużej mierze okazała się bezcelowa.
– Na ścianach pojawił się grzyb. Okazało się, że w mieszkaniu jest bardzo duża wilgoć. Po jakimś czasie byłem zmuszony wyrzucić kanapę i szafę, bo zagrzybiały. Zmieniłem parapety, niestety spuchły od wody. Farba w niektórych miejscach zaczęła odchodzić i się łuszczyć. Teraz możemy co dwa tygodnie zmywać grzyba ze ściany, a on za każdym razem wraca – opowiada mieszkaniec komunalnego mieszkania.
Rodzina Dominika składa się z jego, żony i dwójki dzieci. Starszy syn ma autyzm i wymaga stałej opieki. Młodsza córka jest alergiczką. Dominik jest na dożywotniej rencie.
– Najgorzej zagrzybienie działa na moją córkę. Cały czas choruje, wiecznie ma problemy z kaszlem i infekcjami. Na nas to oczywiście też wpływa, widzę, że częściej choruję. Pisałem liczne pisma do urzędu miasta i TBS Zieleń Miejska, które zarządza moim mieszkaniem. Po wielu prośbach zostały zainstalowane dwa wywietrzniki, jednak nie zmieniły one sytuacji. Później przyszedł specjalista z TBS, który sporządził protokół w tej sprawie. Napisał w nim, że nadmierna wilgoć występuje przez złe użytkowanie lokalu. Powiedział mi, że to prawdopodobnie przez dużą ilość roślin – dodaje Dominik.
Rodzina nie zgadza się z wnioskami eksperta.
– Wilgoć pojawia się tylko z jednej strony. Budynek niczym nie jest odizolowany od ziemi i chłonie wodę – twierdzi Dominik.
Mieszkanie z koszmarów
Wilgoć w lokalu to nie jedyny problem, z którym mierzy się rodzina.
- Żałuję, że przyjąłem to mieszkanie. Nie ma tu ciepłej wody, a piec na węgiel do ogrzewania jest w piwnicy. Lokal praktycznie wcale nie jest ocieplony, przez co straty ciepła są ogromne. Co z tego, że mam niski czynsz, kiedy płacę bardzo wysokie opłaty za ogrzewanie i prąd – tłumaczy mieszaniec kamienicy.
W lokalu rodzina nie czuje się bezpiecznie. Większość sąsiadów ogrzewa swoje mieszkania piecami na węgiel, gotują zaś za pomocą butli gazowych.
– Wiem, że część z mieszkańców nie pali węglem, tylko niebezpiecznymi zamiennikami. Słyszałem, że popularne są panele podłogowe. To straszne, że musimy to wdychać. Dodatkowo cały czas martwimy się, że ktoś źle wygasi piec lub zaprószy ogień. Straż pożarna już nas odwiedziła, kiedy sąsiad prawdopodobnie zasnął z papierosem w łóżku. Cała kamienica jest z drewna – podsumowuje Dominik.
Miasto odpowiada
Budynek, w którym żyje rodzina, jest w złym stanie. Jest bardzo stary, kiepsko ocieplony i zniszczony. Urząd miasta również zdaje sobie z tego sprawę.
– Nie zaprzeczam, że stan kamienicy jest kiepski. Nie jesteśmy jednak w stanie tego zmienić. Prawnie nie mamy takiej możliwości, gdyż budynek nie należy do miasta. Jej właścicielem jest osoba prywatna, chociaż forma własności nie jest uregulowana. W takim przypadkach możemy przeprowadzać jedynie niezbędne remonty, które umożliwiają mieszkanie w lokalu. Nie możemy podwyższać stanu budynku – informuje Andrzej Guzik, naczelnik Wydziału Geodezji, Mienia i Estetyki Miasta.
W Pruszkowie jest około 60 budynków o podobnym statusie, to w przybliżeniu 1/3 wszystkich lokali pod nadzorem urzędu. Miasto opiekuje się nimi i oddaje do dyspozycji mieszkańcom, jednak nie jest ich właścicielem. Jest to procedura działająca w całym kraju, jednak urząd nie ukrywa, że utrudnia to wiele działań.
– Takie lokale nie mogą również stać puste. Miasto ma obowiązek opieki nad nimi – dodaje naczelnik.
Andrzej Guzik zna również sytuację i problemy rodziny z kamienicy przy ul. Ołówkowej.
– Przed przyjęciem przez pana Dominika lokalu, znał on jego stan i wszelkie warunki zamieszkania. Wiedział o sposobie ogrzewania mieszkania i wody. Nic nie zostało ukryte. Co do pojawiającej się wilgoci, to urząd musi zgodzić się ze stworzonym protokołem. Przed zamieszkaniem w lokalu rodziny pana Dominika, w mieszkaniu nie występował ten problem, co oznacza, że faktycznie pojawił się przez niewłaściwe użytkowanie. Najczęstszymi problemami w takich wypadkach jest złe wietrzenie pomieszczeń i częste rozwieszanie mokrego prania – przekazuje naczelnik.
Zarządcą kamienicy jest „TBS Zieleń Miejska”
– Znamy sytuację tej rodziny. W miarę możliwości odwiedzamy lokale i przeprowadzamy inspekcje. Przede wszystkim dbamy o bezpieczeństwo mieszkańców. Co roku są robione wszystkie konieczne przeglądy i kontrole: strażaków czy kominiarzy. Niestety jesteśmy ograniczone prawem i funduszami, które otrzymujemy z urzędu, o ile chodzi o remonty. Ze względu na stan prawny, nie mamy możliwości podwyższenia standardu tego konkretnego budynku. Przeprowadzamy jedynie niezbędne prace – przekazała Renata Suchcicka z TBS Zieleń Miejska.
- Co do pojawienia się wilgoci, to może na to wpływać wiele czynników. Nie mamy możliwości kontroli, jak mieszkańcy użytkują lokal. Problem nigdy nie bierze się tylko z jednej przyczyny – dodaje Anna Kosińska z TBS.
Rodzina mieszkająca w kamienicy przy ul. Ołówkowej spotyka się na co dzień z wieloma trudnościami. Budynek nie spełnia oczekiwań i jest przyczyną ciągłych zmartwień. Jednak na razie nie wiadomo, jak mogłoby się to zmienić, nawet przy najlepszych chęciach zarządców nieruchomości.
Napisz komentarz
Komentarze