Po bezbramkowym remisie w derbach województwa mazowieckiego z początku kwietnia zawodnicy Znicza Pruszków mierzą się z trudnym okresem. Wyjazdowa rywalizacja ze Stalą Rzeszów zakończyła się wygraną 2:0 rywali, którzy oba gole strzelili jeszcze w pierwszej połowie. Po spotkaniu zespół mógł czuć spory niedosyt, tym bardziej że w 73. minucie rzutu karnego nie wykorzystał Mateusz Grudziński. Tydzień później do Pruszkowa przyjechali piłkarze walczącego o awans do PKO Bank Polski Ekstraklasy GKS-u Tychy. Choć to gospodarze otworzyli wynik meczu po bramce Grudzińskiego, goście szybko się podnieśli i już 3 minuty później doprowadzili do wyrównania. Po przerwie Tychy zdobyły kolejne bramki, zaś Znicz zmniejszył straty dzięki samobójczemu trafieniu Marcela Błachewicza. Ostatecznie pruszkowski zespół musiał pogodzić się z porażką 2:3 i skupić na przygotowaniach do walki z kolejnym klubem z ligowej czołówki.
Klątwa 2:0
Podopieczni trenera Mariusza Misiury nie mogli wymarzyć sobie lepszego początku rywalizacji z Wisłą Kraków. Już w 5. minucie starcia wychodzący sam na sam Krystian Tabara wprowadził w zachwyt miejscowych kibiców. Minął blisko kwadrans i Znicz prowadził już 2:0 – po wspaniałym podaniu od Radosława Majewskiego piłkę do siatki z bliskiej odległości wpakował Paweł Moskwik. Niedługo później autor dwóch asyst w tej rywalizacji sam próbował zaskoczyć golkipera przeciwników, jednakże po jego uderzeniu z rzutu wolnego futbolówka minimalnie minęła bramkę Wisły. Na przerwę gospodarze schodzili do szatni w bardzo dobrych nastrojach.
Były selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz zwykł mawiać, że „2:0 to niebezpieczny wynik”. Potwierdziło się to właśnie w miniony piątek. W drugiej odsłonie meczu krakowianie błyskawicznie wzięli się za odrabianie strat. Zaczął w 53. minucie wprowadzony z ławki rezerwowych Michał Żyro. Następnie po rzucie wolnym z lewej strony boiska wyrównał Alan Uryga. Niestety dla fanów z Pruszkowa Biała Gwiazda do końca poszła za ciosem – jedenastkę podyktowaną dla Wisły na bramkę zamienił hiszpański napastnik Angel Rodado. Po końcowym gwizdku sędziego ekipa spod Wawelu mogła świętować 3 punkty.
Trudni rywale
– Towarzyszą mi duże wewnętrzne emocje, ponieważ był to mój setny mecz w Zniczu Pruszków. Pamiętam, że na pierwszym spotkaniu z Motorem Lublin było 65 osób, a dzisiaj jest cały stadion i zamiast przeciwnika z drugiej ligi mamy trzynastokrotnego mistrza Polski, z którym w pierwszej połowie udało nam się grać jak równy z równym – mówił na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec Znicza Mariusz Misiura.
Aktualnie piłkarze w żółto-czerwonych trykotach z dorobkiem 31 punktów zajmują bezpieczne 13. miejsce w ligowej tabeli. Tyle samo oczek posiada Termalica Bruk-Bet Nieciecza i 1 mniej Polonia Warszawa. Na ten moment w strefie spadkowej znajdują się: Resovia Rzeszów (28 punktów), Podbeskidzie Bielsko-Biała (22) oraz Zagłębie Sosnowiec (15). Przed Zniczem bardzo ciężki terminarz.
Już dzisiaj w środę 24 kwietnia o godzinie 18:00 na stadionie w Pruszkowie pojawią się gracze 2. w tabeli Arki Gdynia. Następnie pruszkowian czekają starcia z: Miedzią Legnica (wyjazd), Chrobrym Głogów (dom), Motorem Lublin (wyjazd), Wisłą Płock (dom) i Odrą Opole (wyjazd). Praktycznie 5 z 6 wymienionych klubów wciąż może myśleć o awansie do najwyższej ligi w kraju, w związku z czym o punkty będzie niezwykle trudno. Liczymy na to, że Znicz kolejny raz pokaże charakter.
Napisz komentarz
Komentarze