Mieszkańcy kilku domów przy Królewskiej zrobili wszystko, żeby wstrzymać budowę. Dotarli nawet do Sądu Administracyjnego. Niestety jego wyrok był dla nich niekorzystny. Dom wielorodzinny na tyłach ich ogrodów już zaczął powstawać. W wykopie, jaki widać obecnie można by zmieścić ich domy. Tam ma powstać garaż podziemny – wyjaśniają.
Pokazują, że wykop podchodzi bardzo blisko płotów ich posesji. Czy to bezpieczne? Czy tak może być? Czy tak powinno być, że mieszkańcy są przeciwko zmianom, a mimo to coś dzieje się w pobliżu ich domów? Prawo prawem, ale czy to nie wspólnotowe myślenie powinno wpływać na rozwój miasta – ogrodu, jakim jest Milanówek? – pytają.
Koniec ciszy i spokoju
Dlaczego mieszkańcy domów przy Królewskiej nie chcą wielorodzinnego domu w sąsiedztwie? – My tu nie będziemy mieli spokoju. To zmieni warunki naszego życia. Nie będzie tej ciszy. 11 mieszkań to pewnie 20 samochodów w podziemnym garażu jeżdżących wzdłuż naszego płotu całymi dniami i nocami. To także spadek wartości naszych działek. Przecież w Milanówku każdy chce mieszkać w spokoju. A co zrobimy, jak się tu nie uda żyć?
A woda? Jej już teraz brakuje w Milanówku, a co będzie, kiedy tak zwiększy się ilość użytkowników?
Już dziś ciężarówki z piaskiem i koparka zakłócają spokój mieszkańców, a to dopiero początek inwestycji. Dodają, że protesty przeciw budowie zbierane były także w szkole. – Przecież ci nowi mieszkańcy będą mieli Centrum sportu w Milanówku za oknami – mówią. – Czy im to nie będzie przeszkadzać? Sąsiadujący z budową i protestujący przeciwko jej powstaniu milanowianie, pokazują, jak podkopano korzenie drzew, przygotowując wykop i dziwią się: czemu nikt z ekologów nie protestuje?
Dziwią się także, jak to możliwe, że kiedy oni występowali o pozwolenie na budowę, to nie mogli postawić wyższego domu i inaczej usytuowanego, a tymczasem za ich plecami powstaje kilkupiętrowiec.
- Zwykli mieszkańcy nie mają szans – mówią. – Wydaliśmy na sprawy w sądzie kilka tysięcy. Nie śpimy po nocach, bo od kilku lat walczymy bezskutecznie o spokój w naszych domach.
Wiadomo, że nowe osiedla muszą powstawać, ale czy zawsze oznaczać to ma konflikt i czyjąś, jeśli nie krzywdę to dyskomfort? Czy nie można szukać lepszych rozwiązań? Ten problem będzie powracał, bo jak już pisaliśmy mieszkańcy miast - ogrodów żyją w obawie przed deweloperami. Czy tak musi być? To zadanie także a może przede wszystkim dla nowego samorządu: pogodzić rozwój z dążeniem ludzi do decydowania o swoim najbliższym otoczeniu.
CZYTAJ TAKŻE:
CZYTAJ TAKŻE:
Napisz komentarz
Komentarze